Sobotnie rozmowy

Gałęzie drzew tańczyły lekko w lipcowych powiewach wiatru. Upał robił się już mniej dokuczliwy, co pozwalało na spokojny spacer po parku. Starali się wybierać niezatłoczone uliczki, aby móc spokojnie porozmawiać. Chociaż Marek uwielbiał jeździć swoim autem, tym razem na obiad wybrali się na nogach. Teraz Marek cieszył się, że dał się namówić na ten pomysł, bowiem mógł bez przeszkód obserwować jak zmienia się wyraz jej twarzy, kiedy opowiada o kolejnym pomyśle z pasją i zaangażowaniem. Wracali spokojnie, niby w stronę jego mieszkania, nie wiedząc tak właściwie, gdzie chcieliby dotrzeć.
Znienacka rozdzwonił się telefon Uli. Westchnęła i sięgnęła tylko do torebki. Spojrzała na wyświetlacz z wahaniem.
– Nie odbieraj – poprosił Marek. – Wszyscy zawracają ci głowę przez cały tydzień, a teraz ty też masz prawo do odpoczynku.
– To Jasiek – Ula uniosła brwi. – A wcześniej przysłał mi kilka smsów…
– Skoro tak, to odbierz.
– Może coś się stało – zamruczała Ula z niepokojem i wcisnęła zieloną słuchawkę. – Cześć Jasiek, coś się stało? Widzę, że wysłałeś mi kilka smsów… Nie, jeszcze ich nie czytałam. Czekaj, ale jak to? A nie składała w Warszawie? Aaaa… Aha. No, ale ma jeszcze kilka dni, żeby to przemyśleć. Na pewno to przemyśli, zobaczysz. Jasiek, nie martw się na zapas, wszystko się ułoży. Musi się ułożyć. No dobrze, idź do niej i z nią porozmawiaj. Ale porozmawiaj z nią, a nie uciekaj. Powodzenia.
– Zabrzmiało poważnie, ale totalnie nie wiem, o co chodzi – powiedział Marek przyglądając się jej z wahaniem w oczach.
Ula zamilkła na moment, zastanawiając się, jak ubrać w słowa swoje myśli. Z jednej strony był Jasiek – jego problemy i jego obawy, zaś z drugiej mimowolne zastanawianie się, jak ona sama by się zachowała w takiej sytuacji. Czy Marek byłby w stanie się dla niej poświęcić? Szybko postarała się odgonić złe myśli i wróciła powoli na ziemię. Zbyt wiele dziwnych scenariuszy kłębiło się w jej głowie niczym kokon złych wiadomości.
– Kinga dostała się na wymarzone studia, ale w Krakowie. A z kolei Jasiek dostał się tutaj.
– I teraz które z nich by nie zrezygnowało, to zawsze ktoś będzie poszkodowany – odgadł Marek.
– Dokładnie – westchnęła Ula.
– Ale ostatecznie mogliby się widywać co parę dni, dojeżdżać. To nie jest koniec świata.
– Chodź – Ula wskazała ławkę i usiadła na niej. – Muszę usiąść.
– Ula, ty znowu jesteś blada – zaniepokoił się Marek.
– Nic mi nie będzie. Ale wracając do Jaśka… Mogliby się widywać, ale jak ty to sobie wyobrażasz? Nie wyobrażam sobie tego, że nie widzę cię przez kilka dni.
– Zdecydowanie nie wytrzymałbym już tego. Nie teraz, kiedy…
– Kiedy co? – uśmiechnęła się Ula szelmowsko.
– Kiedy jesteś tutaj i mogę Ci wszystko powiedzieć. I wiem, że miałem rację walcząc o nas, chociaż wszystko wskazywało na to, że nie powinienem tego robić.
– To może Jasiek też powinien coś poświęcić. No tak, tylko on nie składał papierów do Krakowa. Od początku było jasne, że tylko Warszawa i innej opcji nie ma. Boję się, że teraz oboje zrobią coś głupiego.
– I ty chcesz ich przed tym powstrzymać – Marek przyjrzał się jej z rozczuleniem. – Ula, oni i tak pewnie zrobią po swojemu. Nie dasz rady przekonać żadnego z nich. Możesz tylko trzymać za nich kciuki. A teraz spójrz na te piękne graby, pomyśl o czymś miłym i przestań się martwić, skoro nie możesz na to nic poradzić.
Ula uśmiechnęła się lekko słuchając o grabach i przypominając sobie ich niegdysiejszą rozmowę. Teraz ta chwila wydawała się jej odległa, chociaż nie minęło od niej aż tak wiele czasu.
– W ogóle wiedziałaś, że graby należą do rodziny brzozowatych? Nie patrz tak, trochę poczytałem – zaśmiał się, widząc jej minę. – Więc tak, mamy sobotę, jest spokojnie, nikt już tu dzisiaj nie będzie dzwonił i nam przeszkadzał.
– Jesteś tego taki pewien? – zaśmiała się Ula. – Dobrze, pooglądajmy więc drzewa i nigdzie się nie śpieszmy, bo nie ma po…
Rozważania przerwał im dźwięk telefonu, tym razem Marka.
– No odbierz – powiedziała tylko Ula, kiedy bezgłośnie mówił do niej „Wykrakałaś” i odebrał wreszcie telefon.
– Cześć, mamo. Yhm, tak jestem w mieście. Tak, z Ulą. Nie zastanawialiśmy się jeszcze nad tym, a co? No… no skoro nie przyjmujesz odmowy to tak, na pewno będziemy. Ależ skąd, nie przeszkadzasz. Tak, na pewno. Pozdrów tatę.
– Twoja mama? – spytała tylko, z lekko wyczuwalnym tonem zaniepokojenia.
– Postanowiła zaprosić nas na jutro na obiad. Mówi, że chcą cię z tatą lepiej poznać.
– Coś nie jesteś przekonany – stwierdziła Ula, obserwując jego zachowanie.
– Chcą cię lepiej poznać, to wiem. Ale słyszałem w jej głosie jakiś niepokój i obawiam się, co jeszcze się za tym kryje.
– Twoja mama za mną nie przepada i trudno jej się dziwić.
– Nie, Ula, to na pewno…
– To na pewno jest tak. Nie dziwię się jej…
– Ciągle to powtarzasz. A nawet gdyby tak było, to nie za bardzo interesuje mnie opinia innych.
– To są twoi rodzice – przypomniała mu.
– A ty jesteś dla mnie równie ważna.
– Martwisz się nimi – zmieniła temat.
– Moja mama lubi czasem przybierać ton rozkazujący, a tutaj on też się pojawił. Po prostu mam wrażenie, że coś się stało.
– W takim razie powiedzą nam jutro.
– Pójdziesz? – wyraźnie i szczerze się ucieszył.
– Miałeś jakieś wątpliwości?
– Już nie mam – wstał z ławki i podał jej dłoń.
– Przecież cię z tym nie zostawię – zadeklarowała, stając przed nim i zaglądając mu w oczy. – Najwyraźniej taki już nasz los. Wszystko musi się dziać na wielu frontach. Chodźmy do domu, powinnam wybrać jakąś sukienkę na jutro…
– Do domu – Marek uśmiechnął się do niej z rozczuleniem i przyciągnął ją do siebie.
– Znaczy, do twojego mieszkania – poprawiła się natychmiast.
– Nie, nie, bardzo mi się podoba, że nazywasz moje mieszkanie domem. Chcę, żebyś je tak traktowała.
Pocałował ją czule i ruszyli w stronę Siennej, czując, że zdecydowanie ze wszystkim sobie poradzą. Zawsze przecież udawało się im znaleźć właściwie rozwiązanie. Dlaczego nie miałoby tak być i tym razem?

2 myśli w temacie “Sobotnie rozmowy

  1. Jak miło w piątkowa noc przeczytać Sobotnie Rozmowy. Już nie mogę się doczekać niedzielnego obiadu u seniorów.
    Bardzo fajne są te opowiadania w poszczególne dni tygodnia. Super pomysł. Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejne dni.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Design a site like this with WordPress.com
Rozpocznij